Wzięliśmy udział w XVI Ogólnopolskim Zjeździe Klubu Herbertowskich Szkół. W tym roku gospodarzem zjazdu była szkoła z Siemianowic Śląskich. ZSP im. Z. Herberta reprezentowali: dyrektor Jadwiga Jaworska, nauczyciele Anna Szafrańska i Marcin Konopnicki oraz uczniowie: Martyna Marczak, Agnieszka Warszyńska i Krzysztof Gładysz. Oprócz nas, na coroczne spotkanie , przybyły delegację aż z 17 szkół imienia Zbigniewa Herberta znajdujących się w różnych miastach Polski między innymi w Warszawie, Krakowie, Gdańsku, Lublinie, Częstochowie, Słupsku, Bełchatowie, Słubicach, Żerkowie, Elblągu.Jego poezja jest jak kamień, który, wrzucony do wody, zatacza coraz większe kręgi – razem jest nas 20 szkół, w tym 1 w Nowym Jorku.
XVI Zjazd rozpoczął się Mszą Św. w kościele św. Michała Archanioła, po czym mieszkańcy miasta mogli podziwiać przemarsz barwnego korowodu uczestników zjazdu z pocztami sztandarowymi i górniczą orkiestrą dętą do Parku Tradycji, gdzie nastąpiło oficjalne rozpoczęcie XVI Ogólnopolskiego Zjazdu KHS. Po powitaniu, przemówieniach dokonano dekoracji zasłużonych nauczycieli Medalami KEN, wśród których z naszej szkoły znaleźli się w tym roku profesor Aneta Cirocka i profesor Krzysztof Ryłów.
Zebrani wysłuchali tradycyjnie już wykładu prof. Rafała Żebrowskiego – siostrzeńca i biografa Zbigniewa Herberta. Na zakończenie tej części goście obejrzeli przygotowany przez uczniów z Siemianowic spektakl nawiązujący do motta zjazdu: „żebym rozumiał innych ludzi, inne języki, inne cierpienia”
Drugą część dnia uczniowie i nauczyciele spędzili osobno. Młodzi uczestnicy zjazdu pod opieką nauczycieli „Cogito” zwiedzali Śląskie ZOO, a później bawili się wspólnie na dyskotece. Starsi natomiast zwiedzili Willę Fitznera, w której odbyło się posiedzenie Klubu. Pierwszy dzień zjazdu minął pod znakiem przeżyć duchowych, których niewątpliwie dostarcza to wyjątkowe spotkanie miłośników poezji Zbigniewa Herberta.
Dzień drugi dostarczył zupełnie innych wrażeń. Największą atrakcją było zwiedzanie jedynej w swoim rodzaju kopalni węgla kamiennego, do której zjechaliśmy prawdziwą klatką szybową (szolą), by przekonać się, jak wygląda praca górników pod ziemią.
Na udostępnionych do zwiedzania poziomach 170m i 320m czekało na nas wiele atrakcji. Poziom 170m to historia górnictwa na żywo. Tu widać jak wyglądała praca w kopalni w XIX i na początku XX wieku. Spacer po wydrążonych ponad 100 lat temu chodnikach oddaje niepowtarzalny klimat starej kopalni. Zobaczyliśmy tam również stajnie końskie, dawną komorę pomp oraz Kaplicę Św. Barbary. Podczas demonstracji robót strzałkowych zwiedzających zaskoczył huk, błysk i dym.
Największymi atrakcjami na poziomie 320m były pokazy pracy wielkich maszyn górniczych i przejazd elektryczną kolejką. To właśnie tu znajduje się najgłębiej położona w kopalni węgla kamiennego trasa turystyczna w Europie.
Dzięki temu, że w niektórych miejscach jest dość nisko i ciasno, chodniki toną w ciemnościach i wypełnia je hałas maszyn górniczych – można posmakować warunków pracy górników w czynnych kopalniach. Zaskakujące dla zwiedzających było to, że w Kopalni Guido regularnie odbywają się koncerty, spektakle, konferencje i temu podobne wydarzenia. Na poziomie 320m funkcjonuje też najgłębiej położony pub w Europie, a może nawet i na świecie. Mieliśmy jedyną tego rodzaju okazję, by wypić tam kawę, zjeść ciastko oraz kupić pamiątki.
Po prawie 3 godzinach zwiedzania wyjechaliśmy na powierzchnię, by zaraz po obiedzie udać się do Planetarium Śląskiego. Komu w tak krótkim czasie udało się wydostać z czeluści piekieł i wzlecieć do gwiazd? My mogliśmy to przeżyć. Kopalnia węgla kamiennego i Planetarium – dwa tak różne miejsca, ale każde z nich skłaniało do filozoficznych przemyśleń o życiu i znaczeniu człowieka we wszechświecie. Nauczyliśmy się rozumieć nie tylko jak pisał poeta – innych ludzi, inne języki, inne cierpienia – ale też nauczyliśmy się pokory wobec wszystkiego, co nas otacza. Dwie nieprzespane w podróży noce, dwa wypełnione po brzegi dni radości ze spotkania ludzi poszukujących – jak Herbertowski Cogito – głębszego sensu życia, skończyły się.
Po uściskach, pożegnaniach uczestnicy zjazdu rozjechali się w różne strony Polski, by za rok spotkać się na XVII Zjeździe KHS w Lublinie – kolebce naszego jedynego w swoim rodzaju Stowarzyszenia. Czekamy z niecierpliwością. A zanim to nastąpi będziemy pielęgnować wspomnienia.